menu

Niemieckie przygotowania do plebiscytu

Szczytno na dzień przed plebiscytem (ze zbiorów Witolda Olbrysia)

Szczytno na dzień przed plebiscytem (ze zbiorów Witolda Olbrysia)

Autor: ze zbiorów Witolda Olbrysia

Decyzja o plebiscycie zaowocowała intensywnymi działaniami strony niemieckiej do tego wydarzenia. Niemcy nie mogli pozwolić sobie na przegraną dlatego prowadzili szereg działań propagandowych.

Panujące po I wojnie światowej, na terenie Prus Wschodnich nastroje wskazywały na to, że plebiscytowe zwycięstwo Niemiec jest przesądzone. Mimo tego obawiano się przegranej. Dlatego Niemcy rozwinęły szeroką i skuteczną akcję propagandową. Niewiele mówiono o powojennej sytuacji w kraju, gdzie panował jeszcze chaos. Skupiano się natomiast na prezentowaniu Polski, jako państwa słabego i zagrażającego miejscowej ludności.

Jednym z używanych argumentów było polskie zacofanie, słabo rozwinięta kultura, a także dramatyczny poziom edukacji społeczeństwa. Podkreślano, że Polacy żyją w ubóstwie i brudzie. Nie wiedzą co to infrastruktura komunalna, która w Prusach dostępna była nawet w małych miasteczkach. Straszono, że taki stan rzeczy może powodować zarazy i epidemie. Odwoływano się do kwestii ekonomicznych i zagrożenia jakie niesie ze sobą zalew Prus Wschodnich przez polskich Żydów, którzy rzekomo mieli odebrać mazurskim mieszczanom źródła dochodów.

1919 roku był szczególny w niemieckich przygotowaniach do plebiscytu. Uformowała się wtedy organizacja Niemiecka Służba Ojczyźniana (OHD), która była głównym orędziem niemieckiej propagandy. Rozbudowana siatka mężów zaufania i obecność na terenie spornych ziem, gwarantowały Niemcom skuteczne działania narodowe i mobilizację mieszkańców. Do OHD, a także Związku Mazurów i Warmiaków, który zrzeszał zwolenników sprawy niemieckiej, należało blisko 220 tys. członków.

Na obszarze plebiscytowym tworzone były organizacje, których celem było szerzenie niemieckiej ideologii. Wśród nich, m.in. Stowarzyszenie Obywatelskie, Stowarzyszenie Ziemi Ojczystej czy Samoobrona i Ochrona Pogranicza. Ich filie, odłamy lub całkiem nowe organizacje powstawały nawet w małych miejscowościach, a na ich czele stawali zwykle lokalni nauczyciele.

Zaledwie kilkanaście dni przed powstaniem OHD Paul Hensel, superintendent jańborski udał się do Paryża z 144 447 podpisami mieszkańców, którzy protestowali przeciwko przyłączeniu Mazur do Polski.

Konferencja wersalska, po określeniu terenu, który obejmować miał plebiscyt zadecydowała, że nad jego przebiegiem czuwać będą wojska międzynarodowe - Brytyjczycy, Francuzi, Włosi i Japończycy. Wojska te nie były w stanie i częściowo nie chciały zapanować nad sytuacją na spornym obszarze, tak aby, zgodnie z postanowieniami konferencji wersalskiej, na miejscową ludność nie były wywierane jakiekolwiek naciski.
Do swoich działań propagandowych Niemcy wykorzystywali liczne organizacje paramilitarne, w szeregach których znajdowali się głównie żołnierze. Jedną z nich była stworzona 1919 roku organizację Grenzschutz. Jej członkowie zakłócali organizowane przez propolskich Mazurów zebrania, wszczynali bójki, nękali działaczy i zwolenników przyłączenia Mazur do Polski.

Niemiecka Służba Ojczyźniana dzięki mocno rozbudowanym strukturom znała lokalne nastroje i wiedziała o polskich poczynaniach, a zwłaszcza o osobach, które angażowały się w działania na rzecz Polski. Nazwiska osób podejrzanych o propolskie sympatie publikowane były w lokalnej prasie. To w dużej mierze powodowało, że byli oni źle postrzegani w ich miejscowościach i spychani na margines. Aby się bronić, we własnym zakresie publikowali ogłoszenia, w których jasno deklarowali przynależność do sprawy niemieckiej.

Niemcy, w związku z tym, że część Mazurów słabo posługiwała się językiem niemieckim, agitowali również po polsku, wydając ulotki i używając go podczas spotkań. Istniejąca jeszcze przed wojną gazeta „Pruski Przyjaciel Ludu” drukowana w języku polskim, jasno wyrażała swoje oddanie sprawie niemieckiej.

Uciekano się do najróżniejszych sposobów agitacji. Niemcy nie mogli dopuścić do przegranej. Jednym z najbardziej zaskakujących pomysłów na nakłonienie Mazurów do głosowania za stroną niemiecką było zakupienie kilkuset tysięcy litrów wódki przez Nadprezydenta Prus Wschodnich von Batockiego.

Strona niemiecka w zasadzie jeszcze przed przybyciem Komisji Międzysojuszniczej zakończyła przygotowania do plebiscytu. Powołała sprawną strukturę składającą się ze Wschodniopruskiej Służby Ojczyźnianej, Związku Mazurów i Warmiaków. Do dyspozycji byli też miejscowi urzędnicy, policjanci, nauczyciele i księża. Niemcy dysponowali odpowiednimi środkami pieniężnymi nie tylko na druk materiałów propagandowych, ale nawet na zakup dużych ilości wódki. Strona niemiecka akcentowała polską biedę, zacofanie gospodarcze, rzekomy brak kultury. Odwoływała się też do antysemityzmu i straszyła zalewem polskich Żydów.

11 lipca 1920 roku na terenie całych Prus Wschodnich rozwieszone były plakaty i hasła o treściach pro niemieckich. Natomiast w dniach poprzedzających plebiscyt odbywały się liczne „święta ojczyźniane” czy „dni niemieckie” Niemiecka propaganda odniosła sukces. Mazurzy, którzy w zdecydowanej większości nie czuli związku z Polską, jednoznacznie opowiedzieli się o swojej przynależności do Prus Wschodnich, a tym samym do Niemiec.